poniedziałek, 22 lipca 2013

Dzień piąty: Kaunas (LT) - Rovaniemi (FIN) 1500 klometrów

 Litwę, Łotwę i Estonię przejechałem bez większych problemów. W tych krajach zupełnie nic nie ma, jedna dwupasmowa droga (każdy pas w osobną stronę) i tak przez cały kraj. Lasy, lasy, lasy. Tutaj głównie zatrzymywały się tiry na środku drogi i podwoziły po 50 - 100 km. W Łotwie jechałem z 3 dziewczynami które cieszyły się że jadą na największa imprezę muzyczną w kraju. Impreza na wypasie - 3 namioty i dwa stragany. Widziałem, bo przez całe miasto jechała ta sama droga na którą wjechałem w Litwie. Później złapałem Eugeniusza, Litwina który jechał do Lathi w Finlandii. Wszystko było spoko do momentu, aż nie zaczął zjeżdżać w boczne drogi (że niby skrót), później powiedział mi że jedziemy do niego do domu, że ma wolny pokój i mnie nakarmi itd. itp. Wszystko spoko, ale od początku coś mi w nim nie pasowało. Wprawdzie wspólne nalewanie paliwa z beczki do baku, było okej, no ale jednak nie przekonał mnie do siebie. Gdy odmówiłem, na początku się zdenerwował, a potem zaczął mnie przekonywać że to super pomysł. Myślę zjedź z tej drogi, to stracisz zęby. Eugeniusz chyba wyczuł sytuacje, bo zatrzymał auto i w końcu wysiadłem. Z ciekawszych kierowców to miałem jeszcze rodzinkę z 2 pięcioletnich dzieci (ponad 300 km) i norweskiego żołnierza z którym rozmawiałem o wojsku, brejviku i więzieniach. Drogi w Finlandii wyglądają tak samo jak na Litwie i obowiązują te same ograniczenia (max 120, ale głównie 100 i 80 km/h).
Za 700 km będę na Nordkappie :)

1 komentarz:

  1. Stajnia Eugeniusza. Nowa przypowieść.
    Eugeniusz - może trzeba było jechać? Uwolniłbyś z kilku autostopowiczów.
    A tak poważnie - uważaj na siebie.

    OdpowiedzUsuń